Po publikacji w portalu money.pl z 29 sierpnia wypowiedzi Min. Zalewskiej, że „fizjoterapeuci, psychologowie czy logopedzi pracujący z niepełnosprawnymi dziećmi mogą nadal być rozliczani na zasadzie faktur lub umów zleceń”, rozpętała się prawdziwa burza.
Rodzice i organy prowadzące placówki niepubliczne odczytują te zapewnienia jako wycofanie się z bezwzględnych do tej pory twierdzeń, że każdy psycholog czy logopeda musi być zatrudniony na umowie o pracę, choćby wykonywał swoją pracę sporadycznie i dorywczo.
Wczoraj także MEN wydał komunikat w tej sprawie, opublikowany na stronie Ministerstwa.
Wprawdzie ministrowi nie wypada przyznać, że popełniono błędy przy pracach nad nowym przepisem, i że godzi on w dobro zarówno dzieci (szczególnie niepełnosprawnych), jak i samych nauczycieli, to jednak w komunikacie widać wyraźnie, że MEN przyznaje prawo do innych form zatrudniania specjalistów, nie na stanowiskach nauczycieli.
Oczywiście, jako uzasadnienie zmian MEN powtarza banały o zapewnieniu odpowiedniego poziomu i bezpieczeństwa, jakby od formy umowy zależało, czy nauczyciel jest dobry, czy po prostu słaby. Jednak, powtarzając jak mantrę, że nakaz dotyczy także zatrudniania nauczycieli pedagogów, psychologów, logopedów, terapeutów pedagogicznych, to jednak dodaje:
„Jednocześnie należy podkreślić, że przepis art. 10a Karty Nauczyciela ma zastosowanie wyłącznie do zatrudniania nauczycieli. Nie dotyczy on natomiast innych stanowisk pracy. Przepis ten nie znajdzie zatem zastosowania:
• do zatrudniania osób niebędących nauczycielami, posiadających przygotowanie uznane przez dyrektora przedszkola lub szkoły za odpowiednie do prowadzenia danych zajęć (art. 15 ust. 1, 2 i 6 ustawy – Prawo oświatowe),
• w przypadkach, w których obowiązujące przepisy nie wymagają zatrudnienia nauczyciela posiadającego wymagane kwalifikacje, dotyczy to np. stanowiska fizjoterapeuty czy też pomocy nauczyciela w przedszkolu, na których to stanowiskach nie są wymagane kwalifikacje pedagogiczne.”
Osobiście od dawna wyrażam opinię, że takie osoby nie muszą być nauczycielami w przedszkolu czy szkole, ale są specjalistami, którzy w określonych warunkach i sytuacjach nawet nie muszą posiadać kwalifikacji pedagogicznych do prowadzenia określonych terapii, a nawet, gdy je posiadają, nie muszą zostać zatrudnione na stanowisku nauczyciela, lecz specjalisty (psychologa, logopedy itd.).
Czy zatem MEN zrozumiał, że upierając się przy nakazie ich zatrudniania wylewa przysłowiowe dziecko z kąpielą? Zobaczymy…
Robert Kamionowski